Fascynujemy się mającym wkrótce rozegrać się bojem o fotel Prezydenta Polski wiążąc z tym duże nadzieje na lepsze jutro. Daj Boże żeby tak było. Są jedank tacy, o których jakoś ostatnio mniej piszemy, tzn. o prawdziwych zwycięzcach i to od 1945 roku, którzy w 1989 r. dokoptowali część środowisk opozycyjnych, by nam wszystkim żyło się lepiej.
Od tego czasu minęło 20 lat. 20 lat "wolnej" Polski, a ta swoista "narośl" wciąż żeruje na Narodzie.
20 lat podczas których połączeni zwycięzcy "wzięli życie w swoje ręce" zapewniając swoim latoroślom europejski standard życia, gdy duża część obywateli żyła i wciaż żyje w ubóstwie w strachu przed bezrobociem.
"Więc coż mogłbym dać swojemu wnuczkowi jeśli nie Werters Oryginal"
Po 20 latach "czarne" już nie jest "czarne",a "białe" nie jest "białe". Mówi się, że nawet nigdy takie nie było, bo to złudzenie było tylko - wszak życie składa się z różnych odcieni szarości, a prawda leży pośrodku. Taka zwykła percepcja przegranego.
Nie ujmując więc nic z wagi nadchodzących wyborów i nadziei jakich z nimi wiąże ta część wyborców, która chce prawdziwie niepodległej Polski, myślę że z punktu widzenia zwycięzców jest i tak już pozamiatane. Przeżyli zycie dostatnio, okopali się wszędzie, a ich następcom, nawet jeśli, co bardzo wątpliwe, opcja zwycięzców zostanie oceniona przez Historię, tak jak na to zasługuje, nikt nie będzie wyrzucał, kim byli ojcowie, wszak to nie po chrześcijańsku.
Jeśli inteligencja to ogólna zdolność adaptacji do nowych warunków i wykonywania nowych zadań przez wykorzystanie środków myślenia to patrząc na ostatnie 20 lat okazaliśmy się głupcami, a ONI mądrymi. Z punktu widzenia biologii pełny sukces reprodukcyjny.
"Kary nie będzie dla przeciętnych drani, a lud ofiarę złoży nadaremno"