Witam.
Ostatnio czytałem książkę Konrada Lorentza "Rozmawiał ze zwierzętami ..." w której autor przedstawia wzajemne niezrozumienie pewnych zachowań obu podobnych do siebie gatunków pawia i indyka.
Owo niezrozumienie, jak objaśnia autor, w rezultacie prowadzi do tragedii.
Zwierzęta te są na tyle do siebie podobne, że rozumieją gdy jedno próbuje górować nad drugim - wtedy zaczyna się walka. Paw i indyk różnią się jednak reakcją na „uznanie” przez drugą stronę, że ta „ma dość” walki.
Paw nie rozumie, gdy indyk w przyjmuje poddańczą pozę i odsłania swą szyję w geście podległości. Paw będzie szarpał pazurami i tłukł indyka dziobem do skutku. Taki już jest.
W analogicznej sytuacji, zwycięski indyk pogulgocze, obejdzie parę razy przeciwnika dookoła i odejdzie. Tak ma zakodowane.
Lorentz pisze, że obserwując ww. zachowanie (i inne) zdał sobie sprawę, co oznacza nowotestamentowe „nadstawianie drugiego policzka”, którego nie rozumiał i przeciwko któremu zawsze się buntował. Pisze, że „nadstawienie drugiego policzka” to propozycja słabszego, by zaprzestać walki, której nie chce kontynuować.
Indyk błędnie „myśli”, że wszyscy uznają „indycze wartości” i nie jest w stanie „zrozumieć” gdy mimo jego gestów wyrażających podległość Paw nadal się nad nim pastwi. Co gorsza nie potrafi też uciec. Rzeź może powstrzymać tylko interwencja z zewnątrz.
Lorentz pisze, ze u ludzi „postawa indyka” jest podobna do zachowania rycerskiego i wykształciła się w oparciu o idee chrześcijaństwa. Autor pisze, że nie chce antropologizować, po prosu daje pod rozwagę, dzieli się przemyśleniami.
W oparciu o ww. przemyślenia Lorentza spróbuję wyrazić, choc to nieco karkołomne, co sądzę o stosunkach PO - PiS, Polska - Rosja (Związek Sowiecki).
PiS-owski indyk nie ma co liczyć na opamiętanie się PO-wskiego inspirowanego przez Rosję, Niemcy, indyka, bowiem nasi sąsiedzi odrzucili dawno chrześcijańskie cnoty i nie spoczną dopóki nas nie „rozdziobią”. Te agresywne państwa, które XX wiek uczyniły piekłem dla innych, wciąż wierzą w swoje strefy wpływów i prawo do „dziobania” (może i „zadziobania”) na nie swoim „podwórku”, tak jakby nie posiadały swego własnego.
Powie ktoś, że relatywizuje, bo PiS-owski indyk też bywa bardzo agresywny. Zgoda, powiem więcej: PiS-owski indyk powinien być agresywny, bo walczy o swój kraj i prawo do bycia Wolnym Polakiem Chrześcijaninem w wolnej i suwerennej Polsce.
Jakie są możliwości?
Albo PO-wski indyk zrozumie, że jest „Indykiem” i że czas odrzucić „metody pawie” (i wysługiwanie się „Pawiom” ze stratą dla wspólnego „podwórka”) w relacjach z PiS-owskim indykiem, albo PiS-owski indyk będzie musiał zaprzeczyć sobie i przyjąć „pawie metody” na wzór Żydów w Izraelu, którzy takie metody przyswoili sobie po przeżyciu holokaustu zafundowanego przez naszych „pawich” sąsiadów.
Apeluję do wszystkich PO-wskich indyków z całej Polski, którzy chcą żyć na „naszym wspólnym podwórku” („dziobiąc się” starając się zdominować jeden drugiego - to zdrowe i naturalne) ale tylko tych co chcą żyć bez „pawiego wpływu”:
NADSTAWIANIE „DRUGIEGO POLICZKA” PAWIOM NIC NAM INDYKOM NIE DA, NIE ZROZUMIEJĄ. NIE MA TEŻ CO LICZYĆ NA INTERWENCJĘ Z ZEWNĄTRZ.
... chyba, że będzie to będzie „pawia” interwencja.